piątek, 18 stycznia 2013


Rozdział 10

-Proszę - powiedział Alex podając mi koc. Siedzieliśmy właśnie przy rozpalonym ognisku i piekliśmy pianki.
- Ile miałeś dziewczyn? – zapytałam po dłuższej chwili ciszy
- Trzy.
- Naprawdę?
- Aż taki lowelas to ja nie jestem- zaśmiał się - Dlaczego pytasz?
- Ciekawość
- Ostatnia miała na imię Milena. Po rozstaniu.. nie mogłem się pozbierać…
- Tęsknisz?
- Do niedawna strasznie. Nie myślałem o nikim innym. Wszystko co robiłem kojarzyło mi się z nią, przypominało mi nasze wspólne chwile. Ale odkąd poznałem ciebie to się zmieniło – uśmiechnął się. Położyłam się na kocu i zaczęłam wpatrywać w gwiazdy. Chwilę później dołączył do mnie Alex.
-Widzisz tamte – wskazał mi palcem – to moje ulubione. Przynoszą mi szczęście.
-Ciekawe.
- Niki – zaczął. Strasznie mi się podoba jak tak do mnie mówi. – Wiesz, bardzo mi na tobie zależy. – powiedział po czym ponownie mnie pocałował. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. W sumie to nie chciałam tego robić. Ale niestety musiałam… Nie byłam jeszcze gotowa na to wszystko, po tym co zrobił mi Ethan.
- Jest już późno. Powinniśmy wracać. - powiedziałam
-Tak, masz racje.
Alex odwiózł mnie do domu. Wysiedliśmy z samochodu i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę domu.
- Ooo kogo ja tu widzę!!- krzyknął jakiś znajomy głos.
Ethan
                                                                                 ***
Jak go zobaczyłem  myślałem, że zaraz nie wytrzymam i mu przywalę..
-Niki poczekasz chwilę w samochodzie? – zapytałem i obróciłem się w stronę Ethana
 -Widzę, że teraz gustujesz w innych istotach. – powiedział Ethan drwiącym głosem.
-Co proszę?!- Powiedziała Niki stawając między nami dwoma.
-Oczywiście, że nie poczekasz – powiedziałem pod nosem. Była uparta jak osioł.
-Jak to, nie powiedziałeś jej?
-Czego mi nie powiedział? – zapytała Niki
-Ethan proszę Cię… -powiedziałem zdenerwowanym głosem
-No halo! Czekam na wyjaśnienia. Czego mi nie powiedziałeś! –krzyknęła Niki patrząc mi w oczy
-No jak to czego. Tego, że jest wampirem. –powiedział Ethan drwiącym głosem.
-Nie wierzę Ci.
-Tak? To zapytaj swojego chłoptasia.
-Powiedz, że to nie jest prawda! Proszę…- powiedziała Niki ze łzami w oczach wpatrując się we mnie. Stałem jak wmurowany w ziemię i nie umiałem nic z siebie wydusić.
-Ufałam Ci!!! – wykrzyknęła Niki biegnąc w stronę domu. Popchnęła siedzącego na schodach Ethana i zatrzasnęła za sobą drzwi.

środa, 16 stycznia 2013


Rozdział 9

1 MIESIĄC PÓŹNIEJ
Przez ostatni miesiąc praktycznie nic się nie zmieniło w moim życiu. Moja noga jest już całkiem sprawna po tych wszystkich rehabilitacjach. Ethana nadal unikam „Nie chcę go widzieć na oczy” – tak powiedziałam Alexowi i tego się trzymam, a on mi w tym pomaga. Trochę się do siebie zbliżyliśmy ale nie za wiele. Mama bardzo polubiła Alexa, a co do taty nie mam pojęcia bo jedyne co do siebie mówią to „cześć”. Na więcej nie ma czasu bo tata praktycznie cały czas spędza w pracy, a gdy wraca jest tylko kolejne „cześć” i idzie spać.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju na swoim ulubionym fotelu z podkulonymi nogami i przyglądałam się Alexowi siedzącemu na moim łóżku. Dziwne zawsze miał zielone oczy a dzisiaj wpadają w odcień czerwieni. Zdaje mi się…
-To co dzisiaj robimy? -zapytałam
-A na co masz ochotę?
- Obojętnie byleby tylko wyjść z tego domu. Przez miesiąc siedziałam na zmianę raz w domu raz w szpitalu. Zróbmy coś ciekawszego od oglądania filmów.- Alex zaczął się śmiać. Jak on się słodko śmieje..
-Wiesz, że nie możesz przemęczać nogi? - zapytał z troską. I plum! Nadzieja prysła jak bańka mydlana…
-Tak, tak wiem – posmutniałam
-No to zabieram Cię w jedno z moich ulubionych miejsc!- krzyknął ze śmiechem. Chwilę później byliśmy już w jego samochodzie.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Nie mogę Ci powiedzieć.
- Dlaczego?
- Bo to ma być niespodzianka- uśmiechnął się.
Po godzinnej jeździe Alex zaparkował samochód w lesie.
- Dalej pójdziemy pieszo.- powiedział. Wysiadłam więc z samochodu i czekałam aż on zrobi to samo. Zaczęliśmy iść. Szliśmy w milczeniu gdy nagle Alex zapytał –Dlaczego tak nienawidzisz Ethana?
- To długa historia…
-Mam dużo czasu.
- Skoro tak …- opowiedziałam mu dokładnie wszystko co robiliśmy z Ethanem, kiedy, jak mnie zranił, z kim. Dosłownie wszystko.
- Teraz rozumiem.- powiedział. Stanął naprzeciwko mnie i otarł kciukiem moją łzę spływającą po policzku. – Ja nigdy Ci nie zranię – powiedział swoim seksownym głosem a potem mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Zdziwiło mnie to, że miał lodowate ciało. Nie ważne… Spojrzałam na niego zdziwiona
-Przepraszam nie powinienem…- powiedział ruszając dalej ścieżka. Ruszyłam za nim. Po chwili zatrzymał się ponownie – To ma być niespodzianka-powiedział z uśmiechem i zasłonił mi rękami oczy. Nagle usłyszałam szum wody. Wziął ręce z moich oczu a ja zobaczyłam przepiękne jezioro w którym odbijało się słońce.
-Ślicznie-powiedziałam
-Kocham tutaj przyjeżdżać. To jak wskakujemy? – powiedział ucieszony.
- Żartujesz?!- powiedziałam zdziwiona
- Ja? Nigdy!- zaczął się śmiać po czym wziął mnie na ręce i zaczął biec w stronę wody
- Alex! Nie! Alex proszę Cię przestań!! – oczywiście nie posłuchał i po chwili oboje byliśmy już zanurzeni w wodzie….

________________________________________________________

Czy Domi znalazła w końcu miłość swojego życia? Kontynuacja niedługo <3

wtorek, 15 stycznia 2013


Rozdział 8

Wybiegła na ulice tak niespodziewanie. W ogóle jej nie widziałem! Mam nadzieję, że nie stało się jej nic poważnego… Halo słyszysz mnie? Haloo!!
Nie odpowiada… Natychmiast  zadzwoniłem po pogotowie…
Obudziła się po 2 dniach..
                                                                                    ***
- Gdzie ja jestem?!- wykrzyknęłam z siebie.
- W szpitalu
- W szpitalu, jak to?
- Potrącił Cię samochód …
-Co? Jak to?! A co mi właściwie jest?
-Masz lekki wstrząs mózgu i mocno połamaną nogę.
-Ale będę mogła chodzić?!
-Tak, tak.
-A kim ty właściwie jesteś?!
-Jestem Alex. To ja Cię potrąciłem. Tak nagle pojawiłaś się na drodze nie dałem rady wyhamować.-powiedział ze łzami w oczach i smutkiem w głosie. I wtedy przed oczami pojawił mi się obraz tego co zobaczyłam w pokoju Ethana.
-A gdzie moi rodzice? Wiedzą?
-Tak powiadomiłem ich. Powiedziałem, że jesteś pod dobrą opieką i nie muszą wracać z spotkania rodzinnego.
-Skąd miałeś do nich numer telefonu?
-Z twojej komórki.
-Grzebałeś w mojej komórce?!
-Spokojnie nic nie szperałem. Wszedłem tylko w kontakty i znalazłem numer o nazwie „Mama” więc stwierdziłem, że to chyba oni - uśmiechnął się.
-No tak to logiczne. Alex miał około 18 lat, krótkie (ale nie aż tak bardzo) blond włosy i mocno zielone oczy, w których właśnie utonęłam. Dziwne połączenie, nigdy wcześniej nie widziałam blondyna z zielonymi oczami. Albo widziałam tylko nie zwracałam na to uwagi.
-Jakiś Ethan dzwonił 12 razy. Był tutaj ale pielęgniarka go nie wpuściła.
-I dobrze. Nienawidzę go… -musiałam oderwać oczy od pięknych oczu Alexa- Jeżeli znowu tutaj przyjdzie to bardzo Cie proszę, nie wpuszczaj go pod żadnym pozorem, wywal za drzwi. NIE CHCE GO WIDZIEĆ NA OCZY!
-Dobrze. Przegonie dupka. A teraz się prześpij.
-Dziękuję. A właściwie dlaczego to robisz?
-Dlaczego co robię?- zrobił zdziwioną minę.
-No jesteś dla mnie taki miły…
-Wiesz mało co Cię nie zabiłem. Muszę Ci to jakoś wynagrodzić. – powiedział i uśmiechnął się – Teraz idź spać. Odpocznij trochę.- Ponownie się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło, gdy ja już zapadałam w głęboki sen…

______________________________________________________________

Troszeczkę krótki. Taka jakby rozgrzewka przed kontynuacją :)

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 7


- Ooo witajcie gołąbeczki! – powiedział Faust z uśmiecham na twarzy
- Czego tu chcesz?! – powiedział Ethan
- Oj ty dobrze wiesz czego ja chce.
- Nawet o tym nie myśl! – krzyknął z gniewem w głosie Ethan
- Ethan nie bądź taki! – uśmiechnął się Faust i w wampirzym tempie podbiegł do mnie. Ethan odepchnął mnie z całej siły w bok. Uderzyłam głową o drzewo. Zauważyłam tylko, jak Ethan przeobraża się w wilka i zaczyna walczyć z Faustem. A potem zapadłam w nicość….
Obudziłam się w nieznanym mi miejscu.
-Cześć. Jak się czujesz? – powiedział Ethan
- Gdzie ja jestem?
- U mnie w domu. Spokojnie. Głowa przestała boleć?
- Tak nic nie czuje. – powiedziałam i zaczęłam wstawać z łóżka, gdy zakręciło mi się w głowie. Ethan podbiegł do mnie, złapał mnie i położył z powrotem na łóżko.
- Chyba jednak jeszcze boli. Moja mama robiła Ci opatrunki.
- Dziękuje. – powiedziałam gdy podawał mi herbatę do rąk. Usiadł koło mnie na łóżku. – Twoja mama wie, że jesteś..
- Wilkiem? Tak wie.
- A co z Faustem?
- Musiałem się go pozbyć… zagrażał twojemu bezpieczeństwu..
- A Ty niby nie zagrażasz?!
- Spokojnie Domi. Ja nie zabijam ludzi jak wampiry.  Ja zabijam tych którzy zabijają ludzi…
- Czyli wampiry..
- Dokładnie.
- Ethan śniadanie! – krzyknęła mama Ethana.
- Już idę.- gdy to powiedział  zaczęłam ponownie próbować wstać z łóżka.- O nie, nie, nie. Ty tutaj leżysz - powiedział. - Zaraz przyniosę Ci śniadanie.
- Ale nie trzeba. Ja i tak muszę już iść do domu. Rodzice się pewnie niepokoją.
- Domi twoi rodzice są przecież  u twojej cioci z Karoliną. Zapomniałaś?
- Aha. Rzeczywiście! Zapomniałam…
- Leż spokojnie, zaraz przyjdę ze śniadaniem. – powiedział i wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy.
                                                                        ***
- Proszę- powiedział podając mi śniadanie.
- Dziękuję. – powiedziałam i uśmiechnęłam się. – właściwie w kogo pokoju jestem?
- W moim - powiedział Ethan
- Przytulny.
- Podoba Ci się?
- Bardzo – uśmiechnęłam się – Pięknie wyglądasz w postaci wilka. – co ja wygaduje?! Chyba musiałam mocno uderzyć się w głowę.
- Tobie jako jedynej się podobam.
- Naprawdę?
- Tak. Wszyscy mówią, że to obrzydliwe.
- Ja sądzę inaczej.- uśmiechnęłam się. W postaci wilka ma futro koloru jego pięknych ciemno brązowych włosów i wielkie okrągłe niebieskie oczy koloru morskiej wody. – Dlatego miałeś tyle siły, żeby unieść tego typa co chciał mnie..
- Tak. Wilki są bardzo silne. A ta siła nie traci się z przemienianiem się. Mam ją cały czas.
- Rozumiem. – powiedziałam i odłożyłam pustą tace. – Wiesz co chciałabym wrócić już do domu.
- Dobrze odprowadzę Cię.
Zeszliśmy na dół gdy zauważyłam mamę Ethana.
- Bardzo Pani dziękuje za śniadanie. Było pyszne.
- Oj nie ma za co Domi. Przychodź częściej do nas – uśmiechnęła się.
- Postaram się. – również się uśmiechnęłam. – Dowidzenia.
- Do zobaczenia Domi. – odpowiedziała
Wyszliśmy z jego domu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Miło nam się gawędziło podczas spaceru. Praktycznie przed moim domem poczułam okropny ból w ramieniu. Zaczęłam krzyczeć i zwijać się z bólu.
- Domi co Ci jest?!!! Co się stało!? – krzyczał Ethan
- Jjj…aaa nie wiem – spojrzałam na swoje ramie i zobaczyłam krew spływającą po ręce. Zemdlałam….
                                                                               ***
Obudziłam się u siebie w pokoju z zabandażowaną ręką. Pewnie Ethan – pomyślałam. Chciałam się dowiedzieć co mi się stało, bo kompletnie nic nie pamiętałam i podziękować mu za opatrunek na ręce. Postanowiłam więc pójść do niego. Szybko się ubrałam, zrobiłam bardzo delikatny Make-up, zbiegłam na dół po schodach, chwyciłam szybko jakiś owoc i wybiegłam z domu. Po 10 minutach byłam przed domem Ethana. Wow jeszcze nigdy nie przyszłam tutaj tak szybko.
Zapukałam do drzwi ale nikt nie otwierał więc postanowiłam wejść do środka.
- Dzień dobry? – powiedziałam niepewnie – Jest tu ktoś? – Nikt się nie odzywał więc weszłam po schodach na górę, może Ethan jeszcze śpi. Wchodząc po schodach usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Drzwi do pokoju Ethana były uchylone. Spojrzałam przez szparę i zobaczyłam to samo co na imprezie. Ethan całował się z Nicole. Z szoku zaczęłam cofać się do tyłu ale zapomniałam, że tam jest ściana. Uderzyłam w nią i zjechałam na ziemie. Podkuliłam kolana i schowałam twarz w dłoniach.
- A co z Domi? – zapytała Nicole
- Domi?  To tylko zabawka, nie masz się czego obawiać.- zaśmiał się.
- Skoro tak..
Rozpłakałam się na dobre. Jak mogłam być taka głupia żeby myśleć, że on coś do mnie czuje. Nie interesowało mnie czy mnie usłyszą czy nie. Zbiegłam na dół po schodach, trzasnęłam drzwiami jak najmocniej umiałam i zaczęłam biec. Wybiegłam na ulice i nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu…


_______________________________________________________
Długo nie dodawałam NN bo byłam na wakacjach. Rozdział taki sobie...
Komentujcie ;***

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 6


Ciarki przeleciały mi po całym ciele. Jak znalazł się w moim pokoju? I co chciał mi powiedzieć?
Stałam w milczeniu i oczekiwałam na to co ma mi do powiedzenia.
- Na imprezie… To nie byłem ja…. Nie byłem sobą! Nie wiem co mnie podkusiło!! Za dużo wypiłem.
Przepraszam Cię!! Nie chciałem Cię zranić!! – łzy zaczęły spływać mi po policzkach, który raz już dzisiaj płacze? Trzeci? Czwarty?
- Tylko to chciałeś mi powiedzieć?! Myślisz, że tak po prostu Ci wybaczę?!  Jeśli tak to się grubo mylisz!!
- Nie, chce powiedzieć Ci coś jeszcze….
- No słucham..!
- Tam w lesie. Faust nagle się czegoś wystraszył. Pamiętasz? – jeszcze bardziej się rozpłakałam na wspomnienie tego, że mogłabym już leżeć sobie w lesie martwa.
- Skąd wiesz, że Faust czegoś się wystraszył? Przecież Cię tam nie było.. byłeś zajęty czymś innym..
- Wiem bo tam byłem, to mnie się wystraszył….
- Ciebie?! Zwykłego człowieka?!! Proszę Cię! Mnie tak łatwo nie nabierzesz!!
- Mówię prawdę! Nie jestem zwykłym człowiekiem!! Jestem…… zmiennokształtnym.  Jestem….. Wilkołakiem…
Gdy dotarło  do mnie ostatnie słowo, które wypowiedział, przeleciały mi ciarki po całym ciele. Nie mogłam w to uwierzyć! To nie mogło być prawdą!!
Zanim cokolwiek zdążyłam z siebie wydusić, osunęłam się w ciemność…
                                                                               
                                                                              ***

Gdy otworzyłam oczy leżałam w swoim łóżku. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Przetarłam oczy. To pewnie był sen. To tylko sen.
- Wyspałaś się? – dobiegł czyjś głos z drugiego końca pokoju.
Ethan.
- Co ty tutaj robisz?!
- Wczoraj gdy powiedziałem ci kim a raczej czym jestem straciłaś przytomność…. Nie mogłem zostawić Cię samą.
- Mogłeś! Wcale bym się nie obraziła.
- Ok. Nie będę się narzucał. Ale przemyśl to co Ci wczoraj powiedziałem. – powiedział i wyskoczył przez okno. Podbiegłam do okna ale Ethan zniknął gdzieś w lesie. Jak on mógł zeskoczyć z tak wysoka i nic sobie nie zrobić?! Aha, zapomniałam. Przecież to wilkołak…
Poszłam do łazienki wzięłam długi prysznic. Włożyłam szorty, białą bokserkę i poszłam sprawdzić czy nie mam nagranych jakichś wiadomości na telefonie.
Lena…
- Hej jak tam było na imprezie? Zadzwoń proszę! Nie mogę się już doczekać.- oddzwoniłam do niej. Umówiłyśmy się przecież w poniedziałek, że w sobotę idziemy na zakupy. Więc opowiem jej wszystko na zakupach.

Zrobiłam Make-up wzięłam torebkę i poszłam do Leny. Nie miałam dzisiaj lekcji gitary. Nie dałam rady..
Podczas szalenia po sklepach opowiedziałam jej wszystko dokładnie. Nie mogła uwierzyć. Nie dziwie jej się. Sama nie mogłam i nadal nie mogę.

Po zakupach poszłyśmy coś zjeść. Trochę się zasiedziałyśmy, bo gdy wracałam do domu było już ciemno.

Szłam ulicą do domu gdy pomyślałam, że ciekawie byłoby przejść się do miejsca gdzie to wszystko się wydarzyło.

Doszłam do konara drzewa gdzie wczorajszej nocy siedziałam i płakałam. Usiadłam na nim i zaczęłam to wszystko przemyślać. Może rzeczywiście Ethan nie był sobą całując tą dziewczynę. To, że za dużo wypił też trzeba mu przyznać…

Zatraciłam się w przemyśleniach i nawet nie dostrzegłam tego, że ktoś mi się przygląda. Ethan.
- Przyszłaś to wszystko przemyśleć? – zapytał z nutą współczucia i smutku w głosie.
- Tak kiedyś trzeba – odpowiedziałam. Podszedł bliżej i usiadł obok mnie na trawie
- Przepraszam Cie jeszcze raz, za wszystko…
- Dziękuje, że wystraszyłeś Fausta. Gdyby nie ty byłabym już martwa…
- Nie dziękuj. Faust jest spoko gościem, tylko czasami mu odbija gdy ktoś naprawdę mu się spodoba. Najwyraźniej ty to zrobiłaś. I nie dobrze….. mam konkurencje – uśmiechnął się
- Ethan…
- Przepraszam… Ale boję się, że Cię strącę, a wtedy nie miałbym po co żyć..
- Nie wygaduj takich głupot..
- Mówię prawdę przy – uciął w połowie i zerwał się na nogi – Domi schowaj się za mną.
- Dlaczego?
- Nie pytaj tylko schowaj się za mną!!- krzyknął. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Posłusznie wstałam i stanęłam na Ethanem. Dopiero po chwili usłyszałam kogoś kroki….


Rozdział 5


Zobaczyłam Ethana całującego się z jakąś dziewczyną. Jak on mógł?! Jeszcze 20 minut temu całował się ze mną.  Spojrzałam mu prosto w oczy i kolejny raz łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się tyłem i zaczęłam przepychać się przez  zgromadzony  akurat  w tym momencie tłum (jakby się umówili normalnie!!  L) . Ethan szybko wstał, dogonił mnie
- Domi…. Przepraszam! - powiedział nie zatrzymałam się ani na chwile przepychałam się dalej. Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął.
- Puszczaj!! Ni chce Cie znać!!- krzyknęłam spoglądając mu prosto w oczy
- Ale Domi!!
- Nie chce, rozumiesz?!!! NIE CHCE!!!
Puścił mój nadgarstek, a ja zaczęłam biec. Dobiegłam do lasu, przez który szliśmy na imprezę, usiadłam na konarze drzewa i rozpłakałam się na dobre. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, weszłam w głąb lasu i nagle straciłam orientacje. Błąkałam się po lesie i kompletnie nie wiedziałam jak się wydostać. Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się ale nikogo nie było. Przesłyszałam się – pomyślałam.
Przeszłam parę kroków do przodu i znowu usłyszałam kroki.
- Kto tu jest?!!
- Ja.- zza drzewa wyłonił się Faust
- O to ty. Wystraszyłam się.
- Masz czego..
- Nie rozumiem… - gdy to powiedziałam podbiegł do mnie z nadludzką prędkością i przycisnął do drzewa.
- Yyyy Faust?! O co Ci chodzi?
- Ja wiem o co mi chodzi i to wystarczy. Ty nie musisz wiedzieć….
- Halllo?!!! Pomocy!!! Pomocy!!- zaczęłam krzyczeć
-Krzycz sobie krzycz i tak cię tu nikt nie usłyszy.- uśmiechnął się
- Czego ty ode mnie chcesz?!!
- Tylko tego co płynie w tobie, co płynie w twoich żyłach..
- Nie rozumiem…
- Nie musisz nic rozumieć. Chcesz mogę przejść do praktyki. - Otworzył buzie i nagle z jego zębów wyłoniły się kły - zaśmiał się.
Nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Faust odwrócił głowę w tamtą stronę. Nagle zauważyłam w jego oczach strach. Puścił mnie i ponownie z nadludzką prędkością uciekł w głąb lasu.
Skupiłam się, przecież mieszkam tu tyle lat musze pamiętać jak wrócić do domu zanim to coś, co przestraszyło ….wampira nie obedrze mnie ze skory . Nagle przypomniałam sobie! Poznaje tą okolicę. Szybko pobiegłam w stronę domu. Gdy wybiegłam z lasu i znalazłam się na ulicy, zaraz przed domem znowu usłyszałam czyjeś kroki za sobą. Nawet nie obracałam się aby zobaczyć kto to. Od razu rzuciłam się biegiem do domu.
- Domi!!- usłyszałam głos Ethana. Uff to on. I tak nie chce go znać. Wyjęłam szybko z torebki klucz do domu,  z tego wszystkiego nie umiałam trafić kluczem do zamka.
- Pogadajmy!! – próbował dalej Ethan
- NIE!!- krzyknęłam i zatrzasnęłam mu przed nosem drzwi.
Nigdy więcej nie wychodzę z domu na żadna imprezę z Ethanem, nigdy!!! – pomyślałam. Weszłam po schodach do swojego pokoju. Rzuciłam torebkę na łóżko i wtedy zobaczyłam Ethana stojącego przy moim oknie.
- Co?! Kiedy?! Jak się tutaj znalazłeś?!!
- Wszedłem przez okno…
- Ale jak przez okno?!! Mój pokój jest na piętrze!! Nic nie rozumiem!!
- Musze Ci coś powiedzieć….

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 4


Czekałam aż wróci, gdy podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Hej lalunia zabawimy się?
- Chyba troszeczkę za dużo wypiłeś….
Zaczął się do mnie przytulać.
- Ej! Weź odwal się!
- No nie bądź taka!- zaczął odpinać mi sukienkę.
-Przestań!!
- Nie ma mowy!!
Cała się trzęsłam. Nie umiałam wydusić ani jednego słowa.
- Pomocy!! Pomocy!! - krzyczałam bez skutecznie. Zaczęłam płakać. Oczy zaszły mi łzami.
- Pomocy!!! Pomocy!! Słyszy mnie ktoś?!!
- Zostaw ją!! -  krzyknął Ethan. Chwycił kolesia za koszulkę i podniósł do góry. Skąd on miał tyle siły? -nie zbliżaj się więcej do niej! Rozumiesz?!!
- Spoko, spoko. Nie wiedziałem, że panna z kimś jest. Już sobie idę.
Ethan postawił go na ziemi. Nieznajomy popatrzył się tylko i uciekł. Ethan podszedł do mnie i przytulił mocno.
- Wszystko w porządku?- zapytał
- Tak. - odpowiedziałam i przetarłam oczy z łez. - skąd ty miałeś tyle siły żeby go dźwignąć?
Uśmiechnął się
- Chodzi się na siłownie … Chcesz już stąd iść?
- Nie spokojnie. Nie psujmy sobie imprezy -uśmiechnęłam się - i jak, masz te piwa?
- Tak. Trzymaj. - podał mi jedno - to może chcesz się przejść? Tu niedaleko jest rzeczka.
- Chętnie.

Szliśmy w ciszy. Po chwili doszliśmy do rzeczki. Na środku był mały mostek. Weszliśmy na niego i usiedliśmy.
- Pewnie masz mnie za beksę. - spytałam
- Nie. Czemu tak myślisz?
- Wiesz pierwsze spotkanie - płakałam. Impreza na, której mieliśmy się super bawić też płakałam.
- Nie prawda. Pierwsze nasze spotkanie było w kinie.- zaczęliśmy się śmiać - To nie twoja wina. Na pewno bez powodu byś nie płakała.
- Mam rewelacyjnie rozpoczęty rok szkolny…
- Nie ma co się przejmować. Życie biegnie dalej. – wszedł na poręcz mostka i krzyknął ze śmiechem w głosie - Trzeba z niego korzystać!!
- Masz racje!! Skończyło mi się piwo. Idziemy po jeszcze jedno? – powiedziałam. Zaczęliśmy się śmiać.
- Ok. Ale tym razem idziesz razem ze mną nie zostawię Cię już samej.
- Dobrze.
Wracając  trzymaliśmy się za ręce. Poszliśmy po jeszcze jedne piwa. Wypiliśmy je, a potem poszliśmy tańczyć. Wyszalałam się na całego.
- Idę po jeszcze jedno piwo. Chcesz też?- zapytał Ethan
- Nie dzięki mi już wystarczy. Idę do ubikacji.
- Ok. Będę tu czekał. – uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. Potem poszedł po piwo.
W głowie mi się zakręciło… Nie mogłam uwierzyć, że stało się to na prawdę. Po chwili doszło do mnie, że musze iść do ubikacji bo Ethan zaraz wróci. Weszłam więc do środka, i spytałam jakiejś dziewczyny gdzie jest toaleta, wskazała mi drogę. Po chwili dotarłam do ubikacji, załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do miejsca gdzie miał na mnie czekać Ethan. Ale jego nie było. Pomyślałam, że pewnie jest długa kolejka po piwo. Po 5 minutach stwierdziłam, że idę do niego. Ale gdy podeszłam do baru nigdzie nie było ani kolejki ani Ethana. Nagle zauważyłam Fausta.
- Hej Faust widziałeś Ethana?
- Tak szedł tam – wskazał mi drogę – ale wiesz jakbyś go nie znalazła to ja czekam – uśmiechnął się
- Dzięki. Będę pamiętać – też się uśmiechnęłam
Poszłam w wskazaną przez Fausta stronę i wtedy zobaczyłam to czego do końca życia nie zapomnę!!